Nawet jeżeli kierowca regularnie odwiedzającego cię wozu asenizacyjnego to najprzystojniejszy człowiek pod słońcem, zdecydowanie opłaca się zamienić szambo na przydomową oczyszczalnię ścieków. Taka oczyszczalnia to zestaw kanałów i zbiorników, w których z grubsza rzecz ujmując mieszka cała masa bakterii, które do dostatniego życia potrzebują tlenu i twoich ścieków.
Tlen dostarczają im wchodzące w skład oczyszczalni wywiewki, a ścieków ty i twoja rodzina. Owe wywiewki, czyli wystające z ziemi rurki z daszkiem, są w sumie jedyną oznaką, że obok domu, pod ziemią coś jest. Można je obsadzić kwiatami, pomalować i w ogóle nie będą wpływały na estetykę krajobrazu w przydomowym ogródku. To, na co trzeba zwrócić uwagę przy wyborze instalacji, to ukształtowanie i przepuszczalność podłoża.
Są różne typy oczyszczalni – bardziej i mniej nowoczesne. Różnią się tym, że w starszych bakterie trzeba regularnie dokarmiać, na szczęście nieco rzadziej, niż rybki w akwarium. Te nowocześniejsze mają lepsze domki dla flory bakteryjnej, dzięki czemu staje się ona mniej wybredna i lepiej oczyszcza. Zwykle też zajmują mniej miejsca w ziemi. Niektórych oczyszczalni na słabo przepuszczalnych, gliniastych podłożach w ogóle nie należy instalować, gdyż nie będą efektywnie działać. Czasami jednak wystarczy zmodyfikować teren lub sięgnąć po nieco bardziej zaawansowane technicznie rozwiązanie, które zwróci się dajmy na to nie w dwa, a dopiero w cztery lata, ale pokona terenowy problem. Tak czy inaczej warto zrobić krok w tym kierunku. Przystojniaka z szambo wozu i tak się zupełnie nie pozbędziemy, bo raz na jakiś rok będzie musiał nieco szlamu wybrać.